ŁŚ Magazine powraca, a w pierwszym poście gości angielski See You At Home, których EP-ka "Be Happy" jest jedną z najlepszych depresyjnych dreampopowych kompozycji w tym roku. Muzycy opowiadają w czym lepsze są smutne piosenki od tych do tańczenia, jak bardzo życie przypomina imprezę i gdzie jest dom, w którym się spotkamy. Dzięki, SYAH!
ŁŚ: Piszecie, że tworzycie "smutne piosenki i takie tam". Czemu smutna muzyka? Myślicie, że jest warta więcej niż muzyka wesoła, muzyka do tańczenia?
SYAH: Wydaje mi się, że smutne piosenki zawsze bardziej do nas przemawiały i przez to naturalną koleją losu przyciągały nas do siebie, gdy tworzyliśmy naszą własną muzykę. Często zdarzało mi się tez gubić w myślach, gdy byłem młodszy, a smutne utwory pozwalały mi te myśli organizować.
Nie można jednak powiedzieć żebyśmy nie cenili wesołych utworów. Wydaje mi się, że smutna muzyka jest po prostu bliżej naszych prawdziwych ja. Nie wiedziałbym od czego zacząć gdybym chciał stworzyć wesoły utwór, pewnie okazałby się po prostu smutną piosenką z wesołymi akordami, haha.
ŁŚ: Tęsknota, samotność, wyobcowanie, kryzys egzystencjalny. Wszystko to są ważne tematy waszych utworów. Zastanawiam się, czy to są jednoznacznie negatywne stany/uczucia?
SYAH: Na EP-ce są one na ogół przedstawione ze szczyptą smutku ale nie uważam by te uczucia były negatywne. Samotność i wyobcowanie mogą prowadzić do zdrowych refleksji, są też pozytywy, które czerpać można z egzystencjalizmu. EP-ka jest pewną podróżą przez te emocje w kierunku poprawy.
"Be Happy"
ŁŚ: Zgodzicie się, że “Be Happy” to to, co określa się mianem muzyki lo-fi? Nagranie tej płyty w taki sposób był waszą świadomą decyzją, czy po nie było innej opcji?
SYAH: Tak naprawdę było i tak i tak. Z jednej strony uwielbiamy to szczere i ciepłe uczucie wywoływane przez wiele utworów lo-fi i chcieliśmy to powtórzyć, ale nasza decyzja wzięła się też z pewnych ograniczeń. Wszystkie nasze EP-ki nagrywaliśmy w mojej sypialni za pomocą jednego mikrofonu i laptopa w czasie wolnym po pracy albo w weekendy. Jesteśmy dość zajętymi ludźmi więc metoda zrób-to-sam przy tworzeniu płyty była dla nas najlepszą opcją.
ŁŚ: Tytuł waszej nowej płyty (jak i waszej pierwszej EP-ki) wydaje się być dość ironiczny, prawda?
SYAH: W przypadku 'Be Happy' w tytule jest jakiś element ironii, rzeczywiście. Jednocześnie chciałem skupić się na samej tej frazie. W wielu aspektach szczęście nie powinno być celem samym w sobie, czymś co albo osiągniesz albo nie, a raczej podróżą, nieustającą ewolucją i samodoskonaleniem. Piosenki na płycie pokazują niejako negatywne myślenie powstający, gdy widzi się szczęście jako nieruchomy cel, co zaprzecza samej frazie.
Jeśli chodzi o 'Everything Is Okay' to było trochę inaczej, chciałem skupić się na powtarzającym się nadinterpretowaniu i rozkładaniu na czynniki pierwsze, a tytuł był tu niemal tym hasłem, którym narrator sam siebie uspokajał przez całą EP-kę.
"Everything Is Okay"
ŁŚ: Moim ulubionym kawałkiem zdecydowanie jest “Mid-Party Depression”. Zdecydowanie jest on bardziej o życiu niż o imprezie. A może między tymi dwoma nie ma różnicy?
SYAH: Dzięki! W pewien sposób ten utwór mówi o osiąganiu impasu w życiu i uczuciach, które mu towarzyszą; egzystencjalizmie i ludzkich celach i przeznaczeniu jak również o tym jak się z tym wszystkim radzi. Równocześnie jednak, te same uczucia pojawiają się w kontekście imprezy, jak jest ze ścianą, w którą uderzasz w połowie imprezy, gdy robi się późno, a ty zaczynasz za dużo myśleć, podczas gdy wszyscy inni najwyraźniej wspaniale się bawią, nieświadomi twoich uczuć.
ŁŚ: “Mid-Party Depression” bardzo dużo o was mówi, być może jest nawet ekshibicjonistyczna. Piszecie o waszych własnych przeżyciach, o waszych duszach? A może o depresji w bardziej generycznym sensie?
SYAH: Świadomie staraliśmy się stworzyć nieco bardziej szczere piosenki na tę EP-kę, 'Mid-Party Depression' jest prawdopodobnie najszczerszym utworem w naszej karierze, w którym czerpaliśmy z własnych doświadczeń by sportretować to, co chcieliśmy opisać. Podczas gdy staraliśmy się pozostawić ten kawałek wystarczająco niewyraźny by mówił o egzystencjalizmie i depresji w szerszym kontekście, z pewnością zostawiliśmy trochę z nas samych w tekście utworu.
ŁŚ: Na końcu o waszej nazwie. Gdzie jest dom?
SYAH: Hmm, ciężkie pytanie! Powiedziałbym, że dom to stan umysłu.
Więcej o "Be Happy" przeczytacie tutaj, sprawdźcie też zespół na Bandcampie i Facebooku!