poniedziałek, 28 listopada 2016

pg.lost - Key (2012) PL


2012 to już daleka przeszłość ale jest powód by wrócić do "Key" i całej formacji pg.lost. Powód ten nazywa się "najlepszy koncert tego roku" i odbędzie się już jutro we wrocławskiej Progresji. O jego skali najlepiej świadczy fakt, że niesamowici pg.lost będą na nim... tylko supportem! Choć to i tak musi być wyjątkowy zaszczyt bo zagrają przed Mono i Alcestem - prawdopodobnie najlepszymi obecnie kapelami post-metalowymi. Nie ma co ich żałować ani też żałować pieniędzy - jeśli ktoś jeszcze może - migiem po bilety!

pg.lost mają już naturalnie nowsze wydawnictwa ale to "Key" możemy posłuchać na Bandcampie. I nie ma co zawodzić z tego powodu - album sprzed czterech lat jest jednym z najlepszych w historii gatunku. Kwartet z Norrköping cechuje solidne muzyczne zróżnicowanie - chociaż w ich utworach króluje melancholijny sznyt, dzięki któremu można poczuć się jak w ich zimnej ojczyźnie to nieobce jest im też cięższe, a nawet bardzo rock'n'rollowe granie. 

"Key" zaczyna się od chaosu "Spirits Stampede", z którego wyłania się melodyjny post-rock przetykany prawdziwymi łupnięciami gitar, w "Vultures" nabiera bardziej epickiego charakteru (niczym krążące wysoko nad ziemią sępy) by w "I Am A Destroyer" stać się apokaliptyczny hymnem (co wcale nie zaskakuje patrząc na tytuł). Zespół to "orkiestra serca, plac zabaw dawno zapomnianych, sporadycznych myśli o poddaniu się" - a gra muzykę tak intymną, że niektórzy biorą ją za coś osobistego i, jak pewien Amerykanin, próbują opchnąć wytwórni jako własną muzykę.

"Key" dostać można za 42 złote (10$).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz