"Dyatlov", płyta projektu Sana Obruent, to jeden z pierwszych dużych albumów ambientowych tego roku. Zapytałem Paula Lopeza odpowiadającego za ten projekt o jego fascynację tym, co zdarzyło się na Przełęczy Diatłowa, o czym opowiada krążek i jak to interpretuje. A także o duchy i ambient w ogóle. Dzięki, Paul, będę czekał na kolejny Twój materiał!
ŁŚ: Sana Obruent po łacinie oznacza “zatopiony w dźwięku” jeśli wierzyć moim zdolnościom językowym. Na swojej bandcampowej stronie opublikowałeś też wiersz po łacinie. Skąd takie zainspirowanie tym językiem i jego kulturą?
PL: Przez krótki czas, ponad dwadzieścia lat temu, uczyłem się troszkę łaciny ale to były tylko pojedyncze słówka i proste zdania. Przez ten czas rozmyły się one w mojej pamięci ale wciąż interesuję się pochodzeniem tego języka i wciąż mnie on fascynuje.
Wiersz, o którym wspominałem to “Verum musicum” Erika Satie. Dlaczego jest dla ciebie taki ważny? Czy ten francuski kompozytor znacząco wpłynął na Sana Obruent?
Tytuł to po łacinie "Prawdziwy muzyk", dla mnie ten wiersz pokazuje problemy, przez które muzycy i twórcy tekstów przechodzą i wszystko, co poświęcamy by nasza praca została zauważona. Zawsze była przy mnie taka myśl, że jeśli chociaż jedna osoba zrozumie to, co robię z moją muzyką i słucha jej, albo nawet innych artystów z innych gatunków z otwartym umysłem - wtedy można mówić o sukcesie.
|
Erik Satie
|
Jakie są twoje inne inspiracje? Czego muzycy ambientowi w zasadzie słuchają? Tylko dźwięków natury i rzeczywistości wokół czy jednak także bardziej tradycyjnej muzyki?
Codzienne życie jest dla mnie nieustającą inspiracją, bez znaczenia, czy chodzi o pozytywne, czy negatywne sytuacje. Zawsze byłem osobą, która chowa wszystko w sobie i jeśli coś z tych rzeczy wyciągam na powierzchnię, tłumaczę to na jedyny język, który znam - na moją muzykę. Jeśli chodzi o muzyczne inspirację to chłonę wszystko. Jeśli naprawdę chcesz wiedzieć, czego słucham na co dzień, powiem ci tylko "zgadnij"!
Twój ostatni album “Dyatlov” opowiada historię tragedii na Przełęczy Diatłowa na Uralu, w której w tajemniczy sposób zginęło dziewięcioro osób. Skąd pomysł by opowiedzieć ich historię przy pomocy twojej muzyki?
To, co tam się stało powinno być wciąż badane. Minęło tyle czasu, ale uważam, że podróżnicy, którzy stracili wtedy swoje życie nie mogą być zapomniani i na swój skromny sposób moje utwory są hołdem ku ich pamięci. Co ważniejsze jednak, chciałem uświadomić ludzi, że te osoby zginęły w najbrutalniejszy z możliwych sposobów. Czuję, że ich dusze nie zaznały spokoju. I to mnie martwi.
|
Ekspedycja przed tragedią na Przełęczy Diatłowa |
Skoro już przy tym jesteśmy, jak TY myślisz, co się wydarzyło?
Jest niezliczona liczba teorii na ten temat. Od spotkania z UFO przez atak menka, rosyjskiego yeti, po napaść członków żyjącego w pobliżu plemienia Mansi. Ale ja skłaniam się ku pomysłowi, że chodziło o rosyjską armię, która w tym czasie testowała miny spadochronowe wybuchające w powietrzu kilka stóp od celu. Jeśli człowiek znalazł się odpowiednio blisko mógł od nich zginąć albo odnieść podobne uszkodzenia ciała, jakie mieli uczestnicy wyprawy. Po tym, jak odnaleziono ich ciała, okazało się, że mają bardzo charakterystyczne brązowe odbarwienia na skórze oraz ślady promieniowania.
Jesteś z Kalifornii, prawdopodobnie najmniej porównywalnego do Uralu miejsca świata. Jak udało ci się oddać tak dobrze atmosferę tego zamarzniętego pustkowia?
Pracowałem nad tym projektem ponad rok. Tak się w tej sprawie zanurzyłem, że jej wpływ na mnie był olbrzymi. Nawiedzała mnie zwłaszcza nocami, gdy próbowałem spać. Jeśli miałem szczęście i udało mi się zaznać odpoczynku, pojawiała się w postaci bardzo wyrazistych snów. Czułem się jakbym tam był. Gdy budziłem się rankiem, wciąż o tym myślałem i w końcu zdecydowałem się wyrazić moje zdanie na ten temat. Mam nadzieję, że mi się udało?
|
Duchy Sana Obruent |
Mam wrażenie, że bardzo interesują cię Zaświaty. Duchy pojawiają się w twojej twórczości bardzo często, czy to w grafikach, które publikujesz, czy w muzyce (jak na płycie “A Return To The Ballroom”). Wierzysz, że naprawdę jest jakieś połączenie między Tam a Tutaj? Czy może to są tylko echa przeszłości?
Zawsze bardzo wierzyłem w duchy i inne rzeczy pochodzące, jak sądzę, z Zaświatów. Przez lata przeżyłem mnóstwo dziwnych i paranormalnych wydarzeń, również członkowie mojej rodziny mają na koncie kilka niewyjaśnionych fenomenów. Chciałbym wierzyć w możliwość istnienia życia po śmierci. Musi być coś po tym, jak opuszczamy tę planetę. Zawsze gdzieś tam miałem tę myśl. Wierzę, że to prawda, ale dokąd to prowadzi, możemy tylko zgadywać.
Na koniec pytanie generyczne - dla kogo jest twoja muzyka? Co sprawia, że ludzie słuchają tak mrocznych i niepokojących rzeczy?
Muzykę, którą tworzę jako Sana Obruent każdy może, mam taką nadzieję, przyswoić. Wszyscy mamy swoje ciemne strony, nie jestem żadnym wyjątkiem. Muzyka odzwierciedla moją idealnie. Mam nadzieję, że ludzie na całym świecie, niezależnie od tego kim są, potrafią odnaleźć w niej coś na kształt spokoju. Ta nadzieja jest dla mnie wszystkim.