W środku polskiego listopada, gdy oprócz deszczu pada również chęć do czegokolwiek, wybierzmy się w podróż do słonecznego Meksyku. Tak jak się to powinno robić. Sprawdźmy czy będąc otoczonym kwiatami, owocami i słonecznym światłem można tworzyć muzykę, która na takiej Islandii wylewa się z każdego elementu krajobrazu. Mały spoiler: da się.
A Shelter In The Desert to zespół, który gra muzykę ponieważ kocha to robić jak piszą na swoim bandcampowym koncie. Pochodzą ze stolicy Meksyku, trzeciej największej aglomeracji świata, a więc z miejsca tak dalekiego od mierzwionej wiatrem wyspy Ólafura Arnaldsa jak to tylko możliwe (Ólafura, którego, dodajmy, wymieniają wśród swoich inspiracji). Lecz ich muzyka jest jednakowo dobra. Choć głośniejsza. Bo ASITD grają post-rocka, w którym nie ma miejsca na melancholijne szumy w tle, a jest sporo dla szybkiego pulsu perkusji i wyraźnych, chwytliwych melodii. Albo też dla delikatnych klawiszy, które kradną uwagę niczym te meksykańskie kwiaty na okładce albumu.
Nie jest niespodzianką, że "Pequeñas Hiroshimas" (małe Hiroshimy) opowiada o codziennych eksplozjach, których jesteśmy ofiarami, gdy życie traktuje nas w mało uprzejmy sposób (i tutaj każdy przypomina sobie swojego własnego niedawnego Little Boya). Ale "todo podrá estallar, pero siempre habrá una adelfa que nacerá de entre los escombros" - wszystko może wybuchać jednak z ruin zawsze narodzi się oleander. Optymistyczny post-rock z krainy słońca.
Album "Pequeñas Hiroshimas" można mieć za 21 zł (6$).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz