Seyda Neen, a w zasadzie Artur Kujawa wspomagany przez gości, to odpowiedź na niezadanie nigdy przeze mnie pytanie, jak można połączyć romantycznego liryka z post-rockowo noise'owym brudem. Pluję sobie w brodę, że nie zapytałem wcześniej i nie poszukałem samemu odpowiedzi. A przy tym zachwycam się płytą bydgoszczanina.
Wystarczy przeczytać opis projektu, a potem zagłębić się w teksty utworów by nie mieść wątpliwości jak bardzo introwertyczna jest to muzyka. Artysta tworzy muzykę "z potrzeby stopienia lodowych barier zakłócających poprawną percepcję codzienności". Czym więc jest poprawna jej percepcja? Z pewnością nie taka, jakiej się spodziewamy.
Seyda Neen bardzo brudne gitary łączy z niezwykle lirycznymi utworami brzmiącymi jak wczesne Myslovitz albo Hariasen ("Zanurzyć się"), stąd tak podkreślana przez Kujawę "niespójność". Ale na przekór dla jego słów, ja widzę w tym jedność i zachwycam się takimi utworami jak "Piosenka dla mojego psa", przechodzące w screamo "Chrzęsty" czy pełne melancholii "Chłodne lato z Aleksandrą".
"Odwilż" kosztuje 20 złotych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz