Muzyczny wyciskacz łez. Powodujący kaskady łez i pochlipywanie pod kocem. Piękni i smutni, tacy są WhyOceans, muzycy z egzotycznego Macao. "Inmost Dens Of Emilie" to ich druga płyta, płyta dojrzała, mądrze skomponowana i w zasadzie kompletna. Nic dziwnego, bo zespół gra ze sobą już od ponad dziesięciu lat.
Już wygrane na skrzypkach intro przykuwa uwagę rozedrganego serca. A co dopiero, gdy muzycy przechodzą do dań głównych! Album ma opowiadać sześć osobnych historii i tutaj wyobraźnia rusza do przodu. Historie muszą być smutne i piękne, dwie z nich opowiadają o tytułowej Emilie, reszta może, czemu nie, być o nas. Historie opowiedziane są przez smyczki i klawisze i naturalnie całą post-rockową sekcję gitarową, na taką muzykę chętnie mówi się muzyka kinowa i trzeba się z tym z całym przekonaniem zgodzić.
Ciekawostką jest z pewnością nazwisko basisty, Gabriela Stańczyka. Ciekawe jaka historia kryje się za polsko-brzmiącym mianem w dalekim Macao.
"Inmost Dens Of Emilie" można mieć za 23 złote (6 USD).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz