Mają na koncie pięć płyt długogrających, debiutowali już niemal 20 lat temu, a teraz wydali album, którym potwierdzają swoją pozycję - Film School z Los Angeles znakomicie brzmią dodając trochę kalifornijskiego, dreampopowego słońca do tej słotnej jesieni.
Zgarnęli mnie na swój pokład już singlem, bo wydany latem "Crushin'" ma w sobie wszystko to, czego oczekuję od eterycznego hitu: atmosferę, uwodzicielski wokal i świetny refren. Zawiadamiany przez Grega Bertena zespół pokazuje jak to się robi w Kalifornii - lekkie melodie, nostalgiczne teksty i niepowtarzalna atmosfera, łącząca surf-rockową przebojowość i shoegaze'ową melancholię. Oprócz singla zachwycają tym również między innymi "Bye Bye Bird". Z drugiej strony są również kawałki zdominowane przez brudne przestery w tłach i tutaj znakomitym przykładem jest piękne "Two in Sun".
Co ciekawe, w połowie "Bright to Death" odzywa się bardziej post-punkowa strona zespołu i w "The Celebration" przełamuje melancholijną konwencję. Znakomicie dobrany jest też cover art, bo jeśli muzyka Film School miałaby kolor, byłby to właśnie kolor gorącego, morelowego słońca nad Zachodnim Wybrzeżem.
"Bright to Death" kosztuje 33 złote (9 USD).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz