Jeśli miałbym wybierać miss nastrojowych i wywierających ciarki wokali, bez wątpienia wskazałbym na Reya Villalobosa i jego wysokie szepty. Wokalista skądinąd genialnego zespołu The Coral Sea (ktoś zna "Ah. Ah. Ah."?) publikuje pod nazwą, która jest bezpośrednim tłumaczeniem nazwiska Californijczyka. Stąd metalowa nazwa, a muzyka tak daleko od metalu jak to możliwe. Spokojna i piękna, trudno użyć innego przymiotnika. Pełna bólu i miłości i całego spektrum emocji. A do tego gitara akustyczna, "vintage'owe pianino, wyluzowana perkusja i zakurzony melotron" jak pisze na swoim Bandcampie. Czego chcieć więcej?
Villalobos wśród swoich inspiracji wymienia Chopina, a w młodości studiował muzykę klasyczną. Poza unikalnym głosem uwagę w jego kompozycjach przyciągają mroczne melodie i wzruszające teksty.
"Masz ochotę na złamane serce? Poświęć chwilę uwagi nowemu materiałowi Villalobosa" zachwala YVYNYL i trudno się z tym nie zgodzić.
"Daughter of the Sea" nagrał i zmiksował Darragh Nolan w Irlandii, płyta kosztuje 31 zł (8$).
(W międzyczasie, pomiędzy napisaniem tego postu a publikacją, HoW wydał nową płytę! Warto posłuchać, wiem, że ja już to robię)
(W międzyczasie, pomiędzy napisaniem tego postu a publikacją, HoW wydał nową płytę! Warto posłuchać, wiem, że ja już to robię)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz