Muszę jasno powiedzieć, że jestem fanem ostatniej shoegaze'owej fali z Rosji bo Blankenberge i Life on Venus dali się poznać jako projekty z fascynującą muzyką brzmiącą znakomicie zarówno na płycie jak i live. Z tej dwójki petersburżanie mają w tym roku już udaną płytę, teraz przyszedł czas na ich przyjaciół z Moskwy. I Odes to the Void nie zawodzi.
Płyta reklamowana jest jako "głośna, ponura i surrealistyczna", tworząca "historię znajdowania miłości, przezwyciężania strachu i stawiania czoła nieznanemu". Zaczyna ją bardzo balladowy Glass Gardens, w którego morzu rozkołysanych gitar dryfują niespieszne wokale, ale ten błogi nastrój nie trwa długo, bo już następnym kawałkiem jest jeden z tych znanych z tegorocznej EP-ki Departure, a mianowicie szybki jak na shoegaze For the Kill. I trzeba przyznać, że starsze kawałki (razem z Silver Screen i moim ulubionym What Lies Beneath) napędzają nowy album.
Z nowości wybijają się kołyszące A Story Ends, zdominowany perkusją Darker Than Blue czy w końcu nadzwyczaj efektowne zakończenie w At the Point of No Return. W każdym przypadku czuć wyraźny duch zespołu: mroczna ściana gitar tworząca homogeniczne tło z lekkim, snującym się jak mgła wokalem i potężną linią basu/perkusją. Znakomicie słucha się młodego zespołu, który tak dobrze wie, co chce robić i któremu tak dobrze to wychodzi.
Odes to the Void kosztuje 40 złotych (9,99 USD).
Sprawdź: What Lies Beneath
Kraj: Rosja
Szufladka: dark shoegaze
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz