Mój ulubiony hiszpański zespół powraca z nową płytą. I całe szczęście bo "La Cabeza" (czyli "Głowa") jest godną następczynią "Blacanovy" i "Regiones Devastadas". Andaluzyjczycy po raz kolejny pokazują fantastycznie klimatyczny dreampop, który brzmi jakby narodził się na dalekiej północy a nie w słonecznej Sewilli.
Tak jak przyzwyczaili nas na poprzednich płytach, "La Cabeza" oferuje nam gęsty shoegaze'ujący dreampop, którego charakterystycznym punktem jest dialogowość wokali - męskiego i wyjątkowo eterycznego kobiecego. Piosenkom na płycie nie brakuje też przebojowego potencjału - singiel "Una mujer venezolana" wpada w ucho od pierwszych chwil. Inne natomiast zachwycają hipnotyzującymi gitarami, na których tle łagodne wokale brzmią jak wyjęte ze snów (sprawdźcie na przykład wyjątkowo oniryczny "El ángel exterminador").
Muzyka i wokale tworzą kojący miks z rzadka przerywany nieco bardziej drapieżnymi gitarami (jak w "El abismo"). Widać, że Hiszpanie stawiają na kontynuacje swojego brzmienia znanego fanom z poprzednich płyt, czego przejawem jest też fakt, że za miksowanie odpowiada, podobnie jak przy "Regiones Devastadas" - Raúl Pérez. Swoją nową płytą Blacanova potwierdza, że należy do najwyższej europejskiej ligi shoegaze'u.
"La Cabeza" kosztuje 26 złotych (6 EUR).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz