Niech zimowe zdjęcie nikogo nie zmyli, nowojorskie WARM ciepłe jest nie tylko z nazwy. To plątanina gitar i rozproszonych wokali ciepłych jak łóżko, gdy śnisz.
Długo kazali czekać na swój nowy materiał bo "WARM pt. 1" ma już prawie trzy lata. I dostaliśmy tylko EP-kę ale wciąż jest to warte uwagi. Wszystko jest tutaj sennie piękne, wszystko ma tę eteryczną atmosferę, z której na ogół się wybudzamy. Tym razem wystarczy włączyć muzykę WARM żeby znaleźć się we śnie na jak długo się chce.
Wszystkie cztery kawałki na płytce są utrzymane w podobnym klimacie, w każdym jednak znajduje się coś wyjątkowego. "Stay" urzeka finiszem, w którym opuszczone przez gitary wokale brzmią przez chwilę przesłodko , "Home" to bardzo ciepły i pełen nadziei tekst, "Hollow" zbudowany jest na bardzo grubym basie, dzięki któremu gitary, gdy już się pojawiają, brzmią jeszcze drapieżniej. Najbardziej różni się od nich finałowy "Weak" zaczynający się jak delikatna ballada w stylu Slowdive, szybko jednak zostaje połknięta przez nienasycone gitary. Odlot.
"WARM Pt. 2" kosztuje tyle ile zdecydujesz się zapłacić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz