Ostatnio okazuje się, że Niemcy to prawdziwe zagłębie klimatycznego post-rocka. Wystarczy przypomnieć zeszłoroczne płyty Magma Waves czy MMTH. Na początku tego roku ich godnym kontynuatorem zostaje Noorvik i od razu jest kandydatem na post-rockową płytę roku.
Surowy i zatrważający gitarowy hałas to główna charakterystyka zespołu. Ich gitary brzmią naprawdę mocno, trafiając od razu do odrętwiałego z wrażenia mózgu. Mimo to słychać w muzyce zespołu i melodie i pomysły na prowadzenie poszczególnych kompozycji. Spotykają się w nich i młócące basy i kwieciste riffy i budujące atmosferę i napięcie tła.
Każdy utwór jest światem samym w sobie. Nie sposób ujednolicić i stwierdzić, że któryś jest spokojniejszy czy bardziej energetyczny od drugiego, wszystkie zmieniają się jak pogoda w górach, wszystkie dążą do instrumentalnego spełnienia. Poza instrumentami nie ma prawie żadnych innych efektów - jedynie w "Chugach" pojawiają się klimatyczne nagrania w spokojniejszym fragmencie.
Surowy i zatrważający gitarowy hałas to główna charakterystyka zespołu. Ich gitary brzmią naprawdę mocno, trafiając od razu do odrętwiałego z wrażenia mózgu. Mimo to słychać w muzyce zespołu i melodie i pomysły na prowadzenie poszczególnych kompozycji. Spotykają się w nich i młócące basy i kwieciste riffy i budujące atmosferę i napięcie tła.
Każdy utwór jest światem samym w sobie. Nie sposób ujednolicić i stwierdzić, że któryś jest spokojniejszy czy bardziej energetyczny od drugiego, wszystkie zmieniają się jak pogoda w górach, wszystkie dążą do instrumentalnego spełnienia. Poza instrumentami nie ma prawie żadnych innych efektów - jedynie w "Chugach" pojawiają się klimatyczne nagrania w spokojniejszym fragmencie.
"Noorvik" kosztuje tyle ile chcesz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz