Finowie z helsińskiego Cats of Transnistria powracają z nową płytą mającą działać na publikę jak prawdziwe opium. Po raz kolejny zachwycają nie tylko fantastycznie dziwną nazwą ale i muzyką, która, tym razem, jest mniej akustyczno-folkowa, tym razem jest wyjęta ze snu.
Najważniejszymi zmianami jest dodanie do składu skrzypaczki Sanny Komi i zmiana brzmienia wokalu Henny Emilii Hietamäki. Ta pierwsza dodała tony atmosfery do muzyki projektu. Ich utwory są teraz jeszcze smutniejsze, w jeszcze większym stopniu wykorzystują takie uczucia jak żal, tęsknota i samotność. Wszystko to pojawia się zarówno w smyczkach królujących w tłach od pierwszego do ostatniego utworu, jak i w wyśpiewywanych tekstach. Świetnie na przykład w "Nightingale": "Kolejny słowik gotowy na swój kawałek, dla ciebie zawsze ktoś jest, nigdy dla mnie".
Hietamäki z kolei brzmi na "Opium" dużo bardziej dreampopowo, rozproszony wokal jest jednocześnie wyjątkowo smutny jak i w pewien sposób pociągający. Tak jak powinno brzmieć złamane serce i tęsknota. A najlepiej w najciekawszym na płycie "Tunnel", gdzie jej mruczando i akompaniujące mu skrzypce są zarówno żywe jak i dramatycznie smutne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz