Pat Moon, tak jak jej nazwisko wskazuje, wykonuje ambientowy pop, którego najlepiej słucha się nocami. Jej nowa płyta, "Romantic Era" to kompilacja dream popowych piosenek powłóczonych bardzo grubą warstwą tajemniczości i przyjemnego mroku.
Ten dystans między słuchaczem a artystką to pierwsze, co rzuca się w uszy. Brzmi to jakby Moon wykonywała swoje utwory w transie, tańcząc gdzieś na skąpanej blaskiem księżyca łące w ciemnym lesie. Zabieg jest szalenie udany bo to, co w innym przypadku byłoby skocznym, może tylko trochę rozmytym popem, w jej wykonaniu kipi od eteryczności i wspaniałej atmosfery, chociaż, gdy ktoś się przysłucha, odkryje warstwę żywej, pulsującej elektroniki.
Znakomicie brzmi między innymi "Longing for the Infinite" z królującymi w tłach dzwonkami czy zbudowana na elektronicznym bicie "The Way I Used To". Przez całą płytę nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że słucham Grouper, której zamarzyła się muzyka taneczna. Godne polecenia.
"Romantic Era" kosztuje tyle, ile zdecydujesz się zapłacić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz