Czas wybrać się na wschód. I na północ. I trochę też na południe. Do Rosji, a konkretnie do jej byłej stolicy zbudowanej przez cara na bagnach, tak jak Dubaj na pustyni bo zamarzyło się to szachowi. Do miasta pałaców, muzeum z ludzkimi płodami w formalinie i rozległych rozpadających się blokowisk - do Petersburga. A zabierają nas do niego muzycy Show Me A Dinosaur, którzy “zalewają (chętnych) dźwiękami gitar wraz z huraganem perkusji i desperackimi krzykami”.
Zespół pływa gdzieś po granicach gatunków - między horrendalnym black metalem i agresywnymi wrzaskami wokalisty przez czarny jak smoła shoegaze po delikatne pobrzdękiwania na gitarze. Można jednocześnie utonąć w oceanie dźwięku i wzruszyć się kryształowymi szpilkami strun. SMAD lubią grać na największych emocjach, ktoś mógłby rzec, że kręci ich patos i pewnie by się nie pomylił. Wstęp do swojej płyty budują na opisie ludzkiego istnienia we wszechświecie, które, tak jak wszystko wkoło, zawiera w sobie materię najbardziej epickiego zdarzenia w dziejach - wybuchu gwiazd. A mimo to utrudniamy sprawę - “wybieramy komplikowanie sobie życia, żyjemy wśród napięcia, które same sobie narzucamy, negatywizmu i szkodliwych nawyków (...) Są momenty, w których chcielibyśmy pozbyć się naszego życia”. Patos black metalu i głębia shoegaze’owych dźwięków bardzo do siebie tutaj pasują.
“Spotkamy się tam, gdzie będzie światło / zakrywając oczy wzlecimy wysoko / spotkamy się tam, gdzie będzie światło / by upaść do oceanu, jak kamień na dno”. Takie słowa nigdzie nie brzmią tak dobrze jak w towarzystwie ściany gitar, pod postacią desperackich krzyków.
“Show Me A Dinosaur” do nabycia za niecałe 30 złotych ($6.99).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz