Matteo Ferrara jest przede wszystkim producentem i dźwiękowcem, Na boku tworzy jednak muzykę do filmów, a przynajmniej brzmiącą jakby mogła jakiś upiększać. Tak jest z jego nową płytą "EVA" , która prezentowałaby się doskonale w filmie o eksploracji kosmosu.
Opowieść Ferrery zaczyna się od "listu znikąd", poetyckiego mówionego słowa, w którym chociaż jest po włosku, można znaleźć czytelne odwołania do kosmosu. Potwierdzają to dźwięki kolejnych utworów, startując w "Mission Start" z zaimplementowanym w muzykę odliczaniu do rozpoczęcia lotu. Podobnie jest w różnych innych momentach tej płyty, gdy rozbrzmiewają dialogi pomiędzy astronautami, a robią to nie tylko na tle kosmicznej elektroniki, ale też całkiem post-rockowych gitar ("We're On TV"), w czym muzyka Ferrery zupełnie przypomina fenomenalny soundtrack z filmu "Moon".
Utwory tworzą spójną historię, która miejscami staje się naprawdę dramatyczna, zwłaszcza w "Water", gdzie naziemni inżynierowie starają się pomóc mającemu problemy astronaucie. Muzyka umiejętnie podbija napięcie, jak w najlepszym kosmicznym thrillerze.
"EVA" kosztuje 31 złotych (7 EUR).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz