Shoegaze spod znaku ośmiornicy! Okładka jakże trafnie dobrana - jakie zwierzę może mieć bardziej "leniwe" nogi niż właśnie ten głowonóg? Ale nawet bez tego Lazy Legs są zaskakujący bo grają wcale nieczęsto spotykane połączenie - prawdziwego amerykańskiego dreampopu lub łagodnego shoegaze'u z autentycznym post-rockiem. Miejscami ("Chain of Pink") brzmią zupełnie jak MBV za dobrych czasów, czasami jak natchniony Mogwai ("Flicker"). To wciąga.
Zwłaszcza, że porównania te nie są na wyrost. Ściana gitar w drugim utworze brzmi fenomenalnie, a połączenie z eterycznymi chórkami wywołuje ciarki na grzbiecie. Szczególnie, gdy całość załamuje się przejmującym jazgotem we "Flicker". Trójka z Chicago nie ukrywa inspiracji i wymienia wśród nich cały panteon z MBV, Sonic Youth i Wirr na czele. Na żywo muszą być bardzo głośni.
"Chain of Pink" dostępna jet za "płać-ile-chcesz". Nie bez znaczenia jest jednak fakt, że dochód ze sprzedaży przeznaczony będzie na organizacje non-profit - Planned Parenthood, Sierra Club i American Civil Liberties Union.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz