Czy powinno się polecać wizyty w głowie chorego na depresję? Czy takie wizyty powinny się tak podobać? Słuchając "I Went Outside..." wydaje się, że tak. Paragraphs (nie najbardziej znany projekt pod tą nazwą i nie drugi i chyba nawet nie trzeci - to wyjaśnia problemy tego londyńskiego Paragraphu z domeną w adresie konta na Bandcampie) wziął się za rogi z opisaniem tego schorzenia, "tym albumem jestem prawdopodobnie najbliżej opisania czym jest chorowanie na depresję jak tylko kiedykolwiek będę" pisze artysta, wziął się i wygrał. Bo płyta jest świetna.
Paragraphs nie bierze jeńców. Nie marnuje tchu na metafory i wyrzuca z siebie wszystko jak na kozetce w gabinecie psychologa, nawet jeśli momentami zakrawa o przesadę (ostatni utwór, "Everyone I Love Will Die" to już było trochę za dużo chyba). A mimo to teksty takie jak te w "I Couldn't Do Anything Quietly" - "Chciałbym porozmawiać/ale nie mam nic do powiedzenia/Chciałbym spacerować/ale wszystko wygląda dla mnie tak samo/Chciałbym kochać/ale czuję tylko ból/Na zawsze zapomniany" brzmią niezwykle melodyjnie. Aż chce się słuchać i nucić i w nie zagłębiać. Może to niebezpieczne.
Wszystko to ubrane jest w zadbany lo-fi i balansuje między ambientem, dreampopem i post-rockiem więc spektrum szerokie i doskonale dobrane do tematyki. I tak, jedną z nielicznych, jeśli nie jedyną, metaforą jest tytuł płyty. A jest to metafora uderzająca.
"I Went Outside..." kupić można za 10 złotych (2 GBP).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz